Aktualności

Skargi, zażalenia, propozycje, wątpliwości oraz zmiany adresów blogów ect. zostawiajcie zawsze pod najnowszym postem.

# Zachęcam do skorzystania z zakładki "NOWE POSTY", którą znajdziecie w menu.
Dodatkowo jeśli macie propozycje NOWYCH KATEGORII - piszcie śmiało!

SZUKAM KOGOŚ CHĘTNEGO DO ZAJĘCIA SIĘ NOWYMI POSTAMI!



sobota, 3 maja 2014

158. Nowe posty #56



Silence ff by Plotkara
Chapter One
Ze smutnym uśmiechem na twarzy ruszyłam prosto do drzwi wejściowych hotelu. Niestety nim się obejrzałam zostałam staranowana przez obcego mężczyznę. Momentalnie wylądowałam na ziemi, wydając z siebie cichy jęk. Niemal dostałam zawału, gdyż to stało się tak szybko i gwałtownie. Kiedy podniosłam głowę, zauważyłam, że osobnik, który był odpowiedzialny za mój wypadek, zabrał moją czarną torebkę ze skóry.
- Hej! - zawołałam głośno, wstając równo na nogi. Nie wiedziałam co robić. - Cholera! Niech pan popilnuje!

###

Colorful sound by Ayane Imada
Rozdział XX
- Twoi starzy zrobili Cię przez przypadek – Chou wymamrotała pod nosem.
- Słucham?
- Nic. Różne przypadki chodzą po ludziach – odpowiedziała kąśliwie, a barman podał jej sok.
- Jestem Rubeus, a Ty?
„Jennifer Lopez we własnej osobie, nie widać?”
- Czy ja wyglądam na taką, co ma ochotę spędzić z Tobą wieczór?
To pytanie było oczywiście niepotrzebne, lecz Rubeus wziął je za zaproszenie do flirtu.
- Wyglądasz nawet na taką, co ma ochotę, żebym postawił jej drinka – pewny siebie przysunął się do blondynki, uniemożliwiając jej swobodne ruchy.
- Jak będzie równie słaby i tani co Twój podryw, to dziękuję- wreszcie wyrzuciła z siebie, co rzeczywiście myślała.
Niestety dla nieudolnego amanta to wcale nie był kosz, tylko następna fałszywa zachęta.
- Lubisz na ostro – zamrugał brwiami, zjeżdżając ręką na biodra dziewczyny.
Ta poczuła nieprzyjemne mrowienie, jakby ktoś wbił w jej ciało szpilki. Naprężyła się, formułując drobną dłoń w idealną pięść.
„Już ja Ci pokażę, co to znaczy na ostro.” - wzięła zamach i mężczyzna nie zdążył jęknąć, a dzięki celnemu ciosowi zaliczył nokaut.
Sala zamarła. Wszyscy oderwali uwagę od gry, patrząc na leżącego na podłodze Rubeusa, który trzymał się za nos. Nikomu nie przyszłoby do głowy, iż niepozorna blondynka powaliła postawnego faceta, gdyby nie zobaczył tego na własne oczy. Dla samego poszkodowanego chyba nie istniało większe upokorzenie, więc zaczął się zbierać, przeklinając dość głośno.
- Nie radzę. Inaczej zaliczysz oba bieguny w rekordowym czasie – Ayane nastawiła się bojowo.
- Ty mała suko!

###

Na sygnale by Hachi
Rozdział pierwszy
Jego niski, spokojny głos przyprawiał ją o dreszcze. Było bowiem coś nieprzyjemnego w głosie pozbawionym uczuć, w uśmiechu pozbawionym szczęścia i oczach pozbawionych emocji. Jakby Christopher Morgan w ogóle nie istniał, nie żył, ledwie egzystując gdzieś na krańcu świadomości. Spokój oraz opanowanie tego człowieka przerażało ją, przeszywało do szpiku kości. Normalny człowiek nie zachowywał się w taki sposób. Choć z drugiej strony biła z niego niesamowita pewność siebie, przekonanie co do swoich racji. Wrażenie to było tak silne, że nie sposób było mu odmówić lub się z nim nie zgodzić. Również Anah w trakcie tego dziwnego, niespodziewanego spotkania, miała ochotę przyznać mu rację. Nawet jeśli jeszcze chwilę wcześniej powiedziałaby, że z pewnością się z nim nie zgadza.

###

Bal uczuć by Necco.
Rozdział 8
Hope słuchała słów siostry z bijącym gwałtownie sercem. Więc to Lucas ją uratował i niósł w ramionach? Rzeczywiście, to było dość niesamowite, zważywszy, że jej nie lubił. Ona zresztą też podzielała tę niechęć, ale mimo to... Pomimo wypadku, nie potrafiła wyrzucić z głowy dzień, w którym pierwszy raz go ujrzała i wrażenie jakie na niej zrobił. Bolała ją głowa, lecz umysł doskonale radził sobie z przypominaniem sobie chwili, gdy ich oczy się spotkały. A potem wszystko zepsuł nazywając ją i Faith skamlącymi żebraczkami. To jednak nie miało znaczenia. Ważne było to, że przyniósł ją tutaj, a przecież od miejsca wypadku do pałacu Hawskvillów naprawdę było daleko dla osoby, która niosła w ramionach coś ciężkiego. Naprawdę było to niesamowite.

###

Wieszydło do Jolki by graham coxon
dwa: wyszła szydło z worka
— Naprawdę tak sądzisz? — Ton jego wypowiedzi wskazywał na głęboko ukryte rozbawienie, które przysłaniało coś innego, czego nie potrafiła jednoznacznie wyczuć.
— To byłby koniec, gdybyśmy nadal nie tkwili w początku. Żadne z nas nie zdawało sobie sprawy, że początek naszej znajomości na krótkim odcinku ulicy Rolniczej to tylko wstęp. To, co zdarzyło się później było... Cóż, ciekawe.
Jadzia wcisnęła przycisk dyktafonu i znów utkwiła w nim zaciekawione spojrzenie. Nawet jeśli kłamał, to przynajmniej nie czuła, że traci czas, bo bajkopisarzem był niezłym.

###

Bumpy path yaoi by Frio Hamaguri
Rozdział XIII - Kłótnia (cz.2)
- Och, czemu nie powiedziałeś...? - przerwała pochylając się, żeby ujrzeć dokładnie tę różową twarzyczkę. 
- Bo wolałem powiedzieć o chłopaku, niż o dziecku? Albo było mi głupio po tej akcji z Naruto? A właśnie - jest już? - spytał.
- Przyszli przed chwilą, a co? A poza tym, wydaje mi się, że dziecko było wcześniej, niż twój związek?
- Przyjaźnimy się od dziecka, a Eriko jest od niecałego roku. Nie wiem, co było szybciej. Czasem w tym wszystkim gubię się... Och, jak śpi, to już pójdę do salonu. 
Gdy wychodził, widział Sachi'ego, który rozmawiał z Naruto, przy okazji jadł, i trzymał drugi talerz. Trochę zabawnie przy tym wyglądał.
- Hej - rzucił do Naruto i jego towarzysza, jaki spoglądał na niego, jak on na Sachi'ego, co zaświeciło w jego głowie, że coś jest na rzeczy. Wolał to obserwować, niż pytać, więc skupił się na lasagni.
- Cześć - usłyszał, do czego już powoli przyzwyczajał się dzisiejszego dnia. Porozmawiał z nim o pogodzie,czy bardziej banalnych rzeczach. Czując obok siebie Sachi'ego. Widział też, że pewnym momencie Mikoto trzyma w swoich rękach dziecko, jednak już nie chciał się z nią kłócić.

###

Rozdział II
Z ust wyrwał jej się krótki okrzyk zdumienia, kiedy Nimbus z zadziwiającą prędkością poszybował w górę. Nie wiedziała, jak ma powstrzymać wnoszenie się miotły coraz wyżej, szarpnęła więc machinalnie rączką. Od razu się zatrzymała, a Hermiona mogła przypomnieć sobie, co na zajęciach z latania mówiła profesor Hooch. "Pochylić się do przodu, nie wykonywać bez potrzeby zbyt gwałtownych ruchów, rączkę miotły trzymać płasko", usłyszała w głowie surowy głos nauczycielki. Skorzystała z tych wskazówek, po czym, trochę niezgrabnie, przeleciała kilkanaście metrów, a gdy jedna z trybun niebezpiecznie się zbliżała, Hermiona przesunęła rączkę na lewo, aby skręcić. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, dumna z siebie i z tego, że jeszcze w ogóle żyje. Wręcz nienawidziła latania, uznawała to za zajęcie odpowiadające chłopcom, którzy nigdy nie martwili się konsekwencjami wynikającymi z tak nieodpowiedzialnych rozrywek.
Była też pewna, że tam na dole Malfoy ma z niej niezły ubaw.

###

Rozdział: Naj­większa wrażli­wość tkwi w bes­tii. Tyl­ko jak zna­leźć słaby pun­kt w tym twar­dym pancerzu?
-Margaret się zgodziła.-powiedział rzeczowo, biorąc butelkę wody i wypijając prawie całą jej zawartość.
-Na co?-Spytałam zdezorientowana. Jak zwykle nie byłam w temacie.
-Na to, żeby Parker wziął udział w przesłuchaniu Oustina.-Spojrzałam na Cama. Uśmiechnął się tylko złowrogo. W jego oczach dostrzegłam satysfakcję mieszającą się z złością. To nie wróżyło nic dobrego...

###

Vice Versa by Mateusz
A monthly dose of inspiration: April
Pomysł na dzisiejszy post siedział mi w głowie już przy zakładaniu tego bloga. Mam zamiar co miesiąc (choć znając mnie pewnie będzie to nieregularne) publikować post z mieszanką inspirujących zdjęć z chociażby mojego tumblra. Z racji, że uwielbiam tam przesiadywać, trochę zdjęć w ciągu miesiąca się uzbiera ;) A ja postaram się wybierać swoje ulubione. No to zaczynajmy z kwietniową porcją inspiracji!

###

Teen Wolf historie by Mc Lili
IV Niemożliwe
Wyszłam z kawiarni, którą wcześniej odwiedziłam z Corą. Niestety musiała iść, bo dostała pilny telefon od swojego brata. To bardzo fajna dziewczyna. Myślę, że ona też mnie polubiła. Dzień się jeszcze nie skończył, bo dochodziła godzina piąta wieczorem, więc powinna się jeszcze przebiegnąć jeden kilometr. Biegłam koło szkoły, gdy nagle usłyszałam w mojej głowie jakby ktoś jeździł paznokciami po żelaznej płycie. Zaczęłam krzyczeć i złapałam się za głowę, a ludzie, którzy szli koło mnie zaczęli się krzywo patrzeć. Nagle ustało, a po chwili usłyszałam szept, który mówił: " Chodź ", a w tym momencie drzewa w lesie i liście pod moją nogą zaczęły się ruszać. Chciałam się pozbyć tego głosu, więc nie zwracałam na to uwagi i biegłam dalej. "Nie lekceważ mnie, bo może cię spotkać kara"- powiedział znów. Stanęłam na chwilkę i skłoniłam się. Głowa mi pękała, a przez całe ciało przechodziły mnie prądy. Skąd się wzięły te głosy? Coś ze mną nie tak! Puściłam się szybkim pędem w stronę domu, ale co chwile słyszałam szept " kara ", " kara ".

###

Psychopoduszka by hannibal m.d
1
Brat wygiął usta w złośliwym grymasie, odpalając silnik, a w pewnym momencie nawet zaszczycił mnie spojrzeniem, które z miejsca złagodniało. Zdobył się nawet na lekki uśmiech, mimo że ledwo przytomny i wykończony na pewno nie byłem szczytem jego marzeń. Zwłaszcza, że od samego początku zostałem uznany - zresztą słusznie - za najsłabsze ogniowo naszego małego stowarzyszenia handlarzy towarem zakazanym. 
- Z tobą jest dziwna sprawa, braciszku - rzucił dużo spokojniej, a nawet na swój sposób opiekuńczo. - Czytasz ze wszystkich, a paradoksalnie nawet ślepy mógłby przeanalizować ciebie. 
Zaśmiałem się cicho i zmieniłem pozycję na fotelach, przenosząc głowę na siedzenie, a nogi na wychłodzoną szybę. 
- Wszystko się udało?
- Uwielbiam twoje małe uprzejmości. - Mick wrócił wzrokiem na drogę, na nowo skupiając się na swoich priorytetach. Uznałem, że to w pewnym sensie imponujące, biorąc pod uwagę, że ja już po kilku tygodniach działania na jego planie dnia zmieniałem się w żywego trupa. - Było w porządku. 
- Ale…?
- Zaczynasz budzić zainteresowanie. 

###

Sekwencja rubieży by Gnijące Jasnowłose Dziewczę
Prolog 
Kiedy byłam młoda wydawało mi się, że to jest dobre, że daję im życie w godnych warunkach, dobrych domach, ale nie dało się zaprzeczyć, że to wszystko podlegało ciągłej kontroli. Jak sztucznie powstały, tak sztucznie żyły z fałszywymi rodzinami, z regułami i zasadami wpajanymi każdego dnia, z obowiązkiem, którego nie zawsze rozumiały. To było złe.
Dla każdego z nich czułam się matką. Dbała o nie od pierwszego bruzdkowania po wyciąganie już uformowanych płodów ze szklanych tub, nadając im skrycie imiona i rozstając na długi czas, dopóki nie opuszczały progów instytutu. Wtedy widziała je po raz ostatni, gdy odchodziły z rodzicami wybranymi na drodze dość ciężkiej selekcji. Tak specjalnie spreparowana rodzina funkcjonowała dla zarządu

###

Archangel and angel by Edyta S.
Rozdział 6
Ciemny zaułek. Jedna ręka zaciśnięta na jej talii, druga na ustach, by nie krzyczała. Żelazny uścisk, z którego nie miała szans się uwolnić. Wyrywanie się i szamotanina były zbędne.
Ciepły, nieprzyjemny oddech na karku, brutalny ton.
- Zabawimy się ślicznotko?
- Nie...- Szepnęła gdy tylko zdjął rękę z jej ust.
Na krzyk nie miała już odwagi, bała się. Zamknęła oczy, czekając na najgorsze.
I w momencie gdy dłonie napastnika znalazły się pod jej bluzką, znowu poczuła szarpnięcie. 
W jednej chwili znalazła się w innych ramionach, oparta o kogoś innego, czyjeś ręce mocno ją obejmowały. Poczuła się bezpiecznie.
- Pani powiedziała nie, brak panu dobrego wychowania.- Syknął wybawiciel.

###

Państwo śmierci by Sherlock
Koniec początku
-... tak proszę Państwa to prawda. Mutanci, czyli ludzie ze specjalnymi zdolnościami, którzy dotychczas pojawiali się w opowieściach sci-fi ujawniają się i przeprowadzają bunt na całym świcie. Tom oddaję Ci głos.
- Dzięki Bruce, sytuacja nie jest za ciekawa. Chicago zostało spalone, California zrównana z ziemią. Mnóstwo ludzi odniosło poważne lub śmiertelne rany. Policja wyłamuje drzwi we wszystkich domach sprawdzając, czy nie ma tam tych odmieńców. Władze zorganizowały specjalna jednostkę do zwalczania tych kreatur, potocznie mówiąc diabłów wcielonych. Na czele Strażników Pokoju będzie stał bohater wojenny, który podjął się zadania badania i ujarzmienia mutantów. Stworzona także zostaje czarna linia telefoniczna, jeśli macie jakieś informacje na temat tych kreatur, dzwońcie natychmiast.

###

Gud med oss by Freyja
Rozdział VI
Im głębiej między drzewa wchodzili, tym wyraźniejszy stawał się nieprzyjemny zapach krwi i potu, uderzający w ich nozdrza. Cecylii zrobiło się okropnie niedobrze, szybko jednak się opanowała. Mieli przed sobą małe pobojowisko; ciężko było Cecylii patrzeć na to wszystko, martwych chłopców i mężczyzn, nie tylko Szwedów, ale i Polaków, choć w zdecydowanie mniejszej ilości. Ciał w sumie było tylko siedem, na całe szczęście. A może aż siedem, Cecylia nie potrafiła tego ocenić. Niewielka grupka Szwedów musiała się odłączyć i trafić na Polaków, niekoniecznie żołnierzy, bo jak na Cecylii oko, to byli zwykli chłopi. Albo rabusie – w każdym razie nikt, kto byłby Cecylii osobiście znany. Musiało dojść do starcia pomiędzy nimi i ot – cała historia.
Gdy głuchy jęk dobiegł do jej uszu, ciarki aż przeszły jej po plecach. Dobry Boże, któryś z nich to przeżył, pomyślała ze zgrozą Cecylia. Zaczęła się rozglądać, w panice i napięciu, za źródłem tego dźwięku, jednak początkowo całkiem bezskutecznie. Ignacy wydawał się być tak samo zszokowany jak ona. Później było Cecylii okrutnie wstyd, ale w tamtej chwili nie myślała nawet o tym, żeby pomóc temu człowiekowi. Nie chciała tylko, żeby umarł na jej oczach, nic więcej, bo egoistycznie obawiała się, że mogłaby tego nie znieść.
W końcu dostrzegła go, jak próbuje się poruszyć, na prawo od nich, obok jednego ze złamanych drzew. Pognała w jego stronę co sił w nogach, a Ignacy ani chybi jej zawtórował.

###

Rozdział VI. Burza jest zwiastunem zmian.
" -Twój dziadek prosił, żebyś przyszedł do niego jak tylko się tu stawisz. – Naina, jakby czytała w myślach, trąciła mnie łokciem i spojrzała wymownie na słuchawki.
-Ale że co? – nie zrozumiałem.
-Zdejmij je, jak do ciebie mówię. – brzmiała odpowiedź, po której prawie musiałem zbierać szczękę z podłogi. Popatrzyłem na nią jak na wariatkę, wyrażając bez słów, że chyba jej się śni. Nie, zdecydowanie, nigdy się nie przyzwyczaję do jej bezczelności. I że niby ja miałbym…!
-Ściągaj! – huknęła.
-Tak jest! – i znów przegrałem, ale w ramach protestu nie wyłączyłem lakrymy. Przynajmniej na tyle mogłem sobie pozwolić. Co za uparta baba! Nie mogę już robić tego, co mi się podoba!? Pocieszyłem się, że Red i Ever nigdy by mnie do tego nie zmusiły, a to już było coś.
-Więc ruszysz się teraz i pójdziesz do dziadka, a jak wrócisz, spróbujemy fuzji. – widzieliście? I ja nie mam nic do powiedzenia!?
-Później pójdę, nic się nie stanie, jak chwilę poczeka. – parsknięcie Majnu oznaczało tyle, że popełniłem wielki, niewybaczalny błąd. Naina zmrużyła niebezpiecznie oczy, ale nim otworzyła usta, by dać mi kolejną reprymendę, wstałem od stołu i skierowałem się w stronę schodów na piętro, gdzie był gabinet mistrza. Miałem nieprzyjemne przeczucie, że skończyłbym z kolejnym siniakiem i nawet nie mógłbym jej oddać.
-W sumie obojętne mi, czy pójdę teraz, czy później."

###

This wonderful world by Nina Noey
Rozdział 20
"- Proszę, wejdź - powiedziałam zrezygnowana. Mario zniknął w przestrzeni domu. Pobiegłam szybko na górę do swojego pokoju, ale juz go tam nie było, łącznie z zegarkiem. Tym razem ubrałam zimowe buty i narzucilam na siebie pierwszą lepszą kurtkę, a następnie wybieglam z powrotem po Martę. Leżała bezwładnie jęcząc z bólu i nie mogąc się ruszyć, ani wydobyć żadnego słowa z siebie. Zadzwoniłam po Roberta, a później po Igora, jednak żaden nie odpowiadał. W ostateczności zostałam zmuszona do wezwania karetki. Po 15 minutach musiałam wmówić lekarzom, że zastałam tę dziewczynę zupełnie samą i, że prawdopodobnie spadła ona z drzewa łamiąc wszystkie kości. Marta była w tak potwornym szoku, że nawet nie wiedziała co sie dzieje. Kiedy odjechali usiadłam bezradnie w miejscu gdzie wcześniej leżała i zaczęłam płakać. Nic nie szło po mojej myśli, wszystko to co sie teraz dzieje, dzieje sie przeze mnie. Robiło sie juz ciemno, a ja dalej nie miałam ochoty wracać do domu. Nagle zadzwonił telefon w mojej kieszeni."

###

Aparecjum by Nergo Rumba
Rozdział 1
"-Ah... W takim razie zabieraj szybko wszystko do swojego pokoju i szybko się przebierz. Aaron, ty też. I obudźcie brata. - mama stwierdziła, że najbezpieczniej będzie, jeśli nie zacznie drążyć tego tematu.
Hope pobiegła energicznym krokiem do swojego pokoju, rzuciła cały "kosz radości" na łóżko i otworzyła wielką, drewnianą szafę. Zwykle nie miała problemu z ubraniem się, ale czuła, że skoro pierwszy raz zobaczy niektóre osoby ze swojej nowej szkoły, to musi się dobrze zaprezentować. "Swojej nowej szkoły" - to brzmiało pięknie w jej głowie. Jeszcze tylko kilka dni, kilkadziesiąt godzin i kilkaset minut dzieliło ją od wejścia do Expressu Hogwart i ruszenia do Zamku."

###

Rozdział I : Spotkanie po latach
" - To już dziesięć lat, wiele się zmieniło. Myślałem, że już o mnie zapomniałaś. Co się stało, że przyjechałaś?
Upiłam łyk herbaty, mało co nie parząc się w język.
- Mam tu kilka spraw do załatwienia i tak przy okazji chciałam odwiedzić starego kumpla. Byłam strasznie ciekawa, czy nadal masz ten dziwny nawyk dłubania w nosie.
Eric zaśmiał się i lekko poczerwieniał. Zawstydziłam go, jak za starych, dobrych czasów.
- Jak już powiedziałem, dużo się zmieniło. Ten nawyk już jest w koszu, tak samo jak twoje druciane zęby. "
 

1 komentarz: