Aktualności

Skargi, zażalenia, propozycje, wątpliwości oraz zmiany adresów blogów ect. zostawiajcie zawsze pod najnowszym postem.

# Zachęcam do skorzystania z zakładki "NOWE POSTY", którą znajdziecie w menu.
Dodatkowo jeśli macie propozycje NOWYCH KATEGORII - piszcie śmiało!

SZUKAM KOGOŚ CHĘTNEGO DO ZAJĘCIA SIĘ NOWYMI POSTAMI!



piątek, 27 grudnia 2013

119. Nowe posty #38

» Słowa sercem pisane
» Dziedzic mroku
» Szkoła cierpienia
» Woffy's Crucifix
» Teoria wieczności
» Martwi Shinigami
» Zapack luizytu
» Krzywe odbicie
» Podziemny azyl
» Tony rule the waves


Słowa sercem pisane by Illuminata
# 13 Thirteen
W zamkniętym, zahukanym środowisku z wyrobionym schematem życia i ukształtowanym wyobrażeniem szarego człowieka stałam się kolejnym symbolem zwiastującym nadchodzące niepowodzenie i chwile grozy. Gdybym żyła dwa stulecia wcześniej, niechybnie spłonęłabym na stosie lub, co gorsza, utonęłabym w lokalnej rzece.

###

Dziedzic mroku by Arcanam
rozdział 18
Zrobiłam urażoną minę i zamachnęłam się w akcie bezsilności. Kayle ze śmiechem uchylił się, zręcznie unikając ciosu, a moja zaciśnięta dłoń trafiła pustkę. Zachwiałam się, tracąc równowagę i poleciałam do przodu, prosto na chłopaka, przygwożdżając go do ziemi. Jego twarz znajdowała się tak blisko mojej, że byłam w stanie policzyć mu rzęsy.
- No proszę. Tego to się po tobie nie spodziewałem - wyszeptał z kuszącym uśmiechem. W jego oczach pojawił się figlarny błysk. Przez chwilę nie mogłam oderwać od niego wzroku. Serce biło w mojej piersi jak szalone, oszołomione tą nagłą bliskością chłopaka.
Po chwili otrząsnęłam się z odrętwienia i spróbowałam się podnieść, ale Kayle złapał mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie.

###

Chapter twelve: Zabiję Cię
Przecież on jej zrobi krzywdę. Jest nieobliczalny, wściekły, niebezpieczny. Ona będzie cierpieć...

###

7
Jeffrey wzruszył ramionami i szybkim krokiem ruszył w obranym przez siebie kierunku. Nie lubił poruszać się na piechotę, jednak teraz doszedł do wniosku, że nie może wystawiać swojego ukochanego motocyklu na takie ryzyko. Znając życie, zresztą i tak jego uroczy partnerzy podjadą samochodem z przyciemnionymi szybami i (zapewne siłą) wpakują go na tylne siedzenie. Niech żyje tradycja!
Bez słowa podszedł do pancernego pojazdu stojącego na poboczu. Zza otwartego okna zwisała umięśniona ręka, trzymająca niedopalonego peta między palcem wskazującym, a środkowym. Widząc to Jeff praktycznie bezwiednie odpalił własnego zachłannie zaciągając się dymem. Żałował, że nie napił się rano kawy. Najlepiej dwóch filiżanek. Albo trzech. Nieważne. Lepiej dla niego, żeby skończył fantazjować o zbawiennym smaku kofeiny i skupił się na tym, co działo się tu i teraz. Dwóch umięśnionych kolesi wysiadło z samochodu i podeszli do sceptycznie uśmiechniętego mężczyzny.

###

VI: Wola działania
" – Był pan ostatnia osobą, która widziała panią Nadię, przejrzeliśmy pańskie zgłoszenie… Jednak… dotąd nie udało nam się odnaleźć rozbitego jachtu ani niczego, co przypominałoby pozostałości po nim czy samą zaginioną, dlatego chcielibyśmy z panem o tym zdarzeniu jeszcze raz…
– Pogwizd… Pogwizd jest na zewnątrz – przerwał mu, wskazując palcem zamkniętą okiennicę. W tym samym momencie zwątpił w obecność jachtu w przystani, przecież doskonale pamiętał atakujący ich sztorm. Pamiętał też swoje zdziwienie, gdy ujrzał żaglówkę następnego ranka. Po tych wszystkich dniach spędzonych na unikaniu widoku łodzi, poczuł, że musi wyjść i ją ujrzeć, dotknąć. "

###

Martwi Shinigami by Niofomune
Rozdział I
"W niecałe dwa miesiące po aresztowaniu Jakki Williama, lidera grupy przestępczej Pancernik, na terenie oddalonego o sto kilometrów od lądu koreańskiego więzienia Recursion doszło do pewnego incydentu. Pierwszym i dość rzucającym się w oczy objawem była seria eksplozji, która miała miejsce w ściśle strzeżonym sektorze, gdzie ulokowano potężne wygłuszacze, czyniące z wyspy pułapkę bez wyjścia dla wszystkich mutantów. Jak zeznawali strażnicy, którzy przybiegli w miejsce wybuchu niemal natychmiast: w suficie bunkra ziała dziura, a na jej brzegu siedział aresztant Jacca William. Według doniesień miał kolejno wyszczerzyć się, zrobić zeza, pokazać język i teleportować z miejsca przestępstwa."

###

Zapack luizytu by Nefariel
Rozdział VIII
"Później, po paru miesiącach czy nawet latach, kiedy Mads wspominał tamten okres, wszystko widział jak przez mgłę – szeryfa z samoróbkami, lejącą się hektolitrami brudną wodę, smród trójki przeraźliwie brudnych gówniarzy… Dokładnie zapamiętał tylko ten koszmarny zaduch i zastanawiał się, jak w ogóle dawali radę oddychać.
Noc spędzili na pniu powalonego drzewa, śpiąc na zmianę i na zmianę opędzając się od skorków. Rano Marcelina wyciągnęła z wykrotu wielkiego, wielkiego wija i trochę go przywędziła w dymie, bo było zbyt mokro, żeby rozpalić ogień. Zrobiła to chyba tylko po to, żeby przestał poruszać tymi wszystkimi odnóżami, ale i tak smakował całkiem nieźle. Nie myśleli o pasożytach czy obróbce termicznej, o obrzydzeniu do jedzenia robactwa nawet nie wspominając – byli przeraźliwie głodni i pół metra wysokobiałkowego śniadania potraktowali jak dar od Boga.
Wyruszyli bladym świtem, łudząc się nadzieją, że wtedy będzie chociaż trochę chłodniej.
Nie było.
Kiedy w końcu dotarli do porośniętej trampkami polany byli tak zmęczeni, że ledwie trzymali się na nogach. Chociaż chłodny wieczór zbliżał się wielkimi krokami, oddychanie stawało się coraz trudniejsze. Madsowi wydawało się, że to ze zmęczenia i miał rację – wydawało mu się.
To był dym. Coś się paliło."

###

Krzywe odbicie by CriminalEye
Rozdział piętnasty
Chciał jeszcze coś dodać, ale w tym samym momencie w głowie mu zahuczało, a do świadomości przedostała się niepokojąca myśl: jeżeli ją teraz zwyzywa, odrzuci, uderzy, zostanie upadłym magiem. Rada i Speculum go wyklną, każą mu odejść jak najdalej. Nazwą go przebrzydłym demonem, który nigdy nie powinien był się urodzić.
Jeżeli tylko ją odtrąci, jeżeli nią pogardzi, to samo stanie się z nim...
Jeżeli tylko to zrobi...
– Matko! Mamo! Mamusiu!
Wybuchnął płaczem i rzucił się jej na szyję. Wreszcie ciężki puch opadł z jego ciała, wreszcie mógł poczuć wolność. Przytulił się mocno do jej cuchnącej piersi, a następnie, mimo że czuł niesamowite obrzydzenie po pocałunku, zaczął muskać wargami jej twarz i powtarzać:
– Kocham cię, mamo, och, kocham cię, kocham, kocham, jesteś najwspanialsza, tak bardzo bym chciał, abyś ze mną została... [...]
Spojrzał na jej twarz, jednak znów ujrzał tylko ciemną masę, z której wystawał zgniły język.
Nakrył go swoimi ustami, pewien, że właśnie został ocalony

###

Podziemny azyl by Kaeru
Rozdział 2. Koleś, który wku*wia mnie zbyt często 
– Laura? – mruknął, patrząc bezpośrednio na mnie. Świdrował mnie swoim spojrzeniem tak, jakby chciał mi oczy wypalić, bazyliszek wstrętny. Nie dam mu tej satysfakcji, też mam prawo się na niego gapić.
Poczułam, jak Ola łapie mnie w talii i przyciąga do siebie.
– My tylko w zestawie.
Ivan oceniał nas, badając wzrokiem każdą komórkę naszych ciał. Wiedziałam, że tylko udawał, że się zastanawia. Nie wiem skąd, ale to wiedziałam.
– Cóż... myślę, że jestem gotów na takie poświęcenie i robaczka też mogę ze sobą zabrać.
– Ej, ej, ej... ja się jeszcze nie zgodziłem! – przypomniał mu Marek.
Robaczka? Jestem ROBACZKIEM? Co to w ogóle jest? Zdrobnienie czy obraza? Jakiekolwiek miał intencje, nikomu nie pozwolę nazywać mnie „robaczkiem” bez mojej zgody! Jeśli chciał mnie tym wkurwić...
– Słuchaj ty... – zaczęłam, ale poczułam na sobie rękę Oli zatykającą mi usta.
– Ona się bardzo cieszy – wyjaśnił Ola nerwowym głosem. – Jest naprawdę szczęśliwa.
Ivan nas zignorował i spojrzał na mojego brata. W tobie moja nadzieja, Marku. Chociaż ty mnie nie zawiedź, nie pozwól mu...
– Mam nadzieję, że Laura nie będzie ci sprawiać wielu kłopotów.
On się zgodził! Jak śmiał się zgodzić?! Dlaczego moje zdanie nie ma żadnego znaczenia? Może ja nie chcę iść do Azylu – cokolwiek to jest – i wolę zostać tutaj, chodząc z Teresą na zakupy do manufaktury?
– Ja już zadbam o to, żeby nie sprawiała. – Wypowiedź Ivana wręcz ociekała groźbą.
Wzdrygnęłam się. Mam złe przeczucia.

###

Tony rule the waves by miriamcia668
Rozdział 7
Stary park dawniej budził w Emily lęk. Zdawał się jej pełen nienazwanych, bluźnierczych upiorów, czekających tylko, aby złapać ją i wciągnąć pod ziemię, poniżej korzeni, do wilgotnego, odrażającego królestwa szczątków. Jednak poprzedniego roku coś się zmieniło. Drzewa przyciągały ją mimo wszystko. Opierała się z początku, ze strachu przed tym, co się kłębi wśród gałęzi i co szeleści w krzakach, ale ostatecznie zdecydowała pokonać swój lęk i któregoś lipcowego dnia weszła do parku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz