Aktualności

Skargi, zażalenia, propozycje, wątpliwości oraz zmiany adresów blogów ect. zostawiajcie zawsze pod najnowszym postem.

# Zachęcam do skorzystania z zakładki "NOWE POSTY", którą znajdziecie w menu.
Dodatkowo jeśli macie propozycje NOWYCH KATEGORII - piszcie śmiało!

SZUKAM KOGOŚ CHĘTNEGO DO ZAJĘCIA SIĘ NOWYMI POSTAMI!



piątek, 24 stycznia 2014

128. Nowe posty #42

Voice of the dragon by Drama Queen
Rozdział 1
- Mozjanno! – ryknęła w stronę smoka pędzącego z gracją pomiędzy konarami drzew i goniącego zdenerwowane zwierzę.
Smoczyca nie zareagowała na jej wołania i nadal ścigała jelenia, który już nie miał żadnych szans na ucieczkę.
- Mozjanno, natychmiast się zatrzymaj! – krzyknęła jeszcze głośniej niż poprzednio.
Gad jakby spowolnił swój lot i Gabrielle dostrzegła, że zerka na nią swoim błyszczącym, szarym okiem.
- Oj, wiem, że mnie słyszysz! – Tupnęła nogą, w złości patrząc na smoka. – Natychmiast masz przestać gonić to biedne zwierzę! Prosiłam cię, byś powstrzymała się od łowów, aż do mojego powrotu!

###

Rozdział 11
- Co chcesz? – zapytała.
- Porozmawiać. Muszę wyjaśnić ci tą sytuację.
- My nie mamy o czym rozmawiać. Zdradziłeś mnie – odrzekła stanowczym głosem.
Próbowała mówić zdecydowanym głosem, ale czuła, że powoli mięknie pod wpływem jego obecności. Mimo wszystko była bardzo ciekawa jak będzie się jej tłumaczyć.
- Bo…z tą Magdą to inaczej niż myślisz. Ja nie chciałem, to ona mnie źle zrozumiała.
- Źle zrozumiała tak? Z takimi wytłumaczeniami to sobie możesz lecieć do niej jak będziesz się jej tłumaczyć dlaczego kurwa byłeś u mnie!
- Nic mnie z nią nie łączy. Powiedziałem jej tylko, że możemy być przyjaciółmi.
- Nie ośmieszaj się. Przyjaciele nie piszą do siebie takich rzeczy. Odpieprz się ode mnie i najlepiej już tu nie wracaj.
Postanowiła podejść go inaczej i symulować pewne zdarzenia.
- Już inni mi zdążyli powiedzieć, że się z nią całowałeś! – wykrzyknęła.
- Ale to tylko raz, chwila słabości. To nic nie znaczący epizod.
- Nie znaczący epizod!? Sam się teraz wkopałeś. Blefowałam, a ty dałeś się nabrać. Idź stąd.

###

II: XI
Pierwotny powoli się do niego zbliżał, zastanawiając się w jaki sposób chce go zabić. Nagle dla Pierwotnego zadzwonił telefon. Lekko zdenerwowany nacisnął zieloną słuchawkę.

- Klaus musisz do mnie przyjechać.
- Nic nie muszę Rebekah.
- Owszem musisz. Myślę, że natrafiłam na wiedźmy, które chcą cię unieszkodliwić.
- To czyż nie powinnaś spiskować z nimi siostrzyczko?
- Och, nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała. Ale jak znajdą sposób na ciebie to ja i Elijah będziemy dla nich bułką z masłem.
- Jesteś niemożliwa. Gdzie mam przyjechać?

###

WPIS DRUGI: CICHY BUNT NASTOLATKÓW
W międzyczasie gdy czekał na odpowiedź, sięgnął po dzisiejsze wydanie Proroka Codziennego, chcąc wyszukać artykuł, na temat którego ojciec oraz dziadek, a także i on, wdali się w dyskusję podczas obiadu. Wiadomość ta znajdowała się prawie na ostatniej stronie. To utwierdziło go w przekonaniu, że rzeczywiście Brytyjczycy jakoś nie interesowali się wydarzeniami z innych krajów. Informacja była krótka. Jedynie co Scorpius z niej wywnioskował to, to, że ten japoński czarnoksiężnik musiał być zdrowo porąbany, by zabijać tych więźniów. Doszedł do wniosku, że ten czarownik posiadał swój własny cel – zlikwidować wszelkie zło na świecie. Jakby nagle stał się dla nich osobistym katem, Sędzią Sprawiedliwym.

###

Demelium by Walkiria
Rozdział 10: Dear diary
Martin zagryzł wargi. Stało się. Jackson powiedział to i teraz już nie mogli się wycofać. Odkąd wyjechali z Londynu, chłopak bił się z myślami. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Po raz pierwszy w życiu zrobił coś tak paskudnego. Ukradł własnej siostrze ten pamiętnik, a później podłożył na jego miejsce inny zeszyt, w podobnej okładce, i podpuścił Camillę, żeby wrzuciła go w ogień. A wszystko po to, żeby prawdziwy pamiętnik sprzedać później Olivierowi.

###

Another Dramione by milksop
Rozdział IV
Granger zacisnęła wargi, a po jej minie widać było, że właśnie podejmuje bardzo trudną decyzję.
— Ja cię przyjmę. To tylko dwa dni, może moje mieszkanie nie należy do najbardziej luksusowych, nie ma też w nim armii skrzatów domowych — tu posłała Malfoyowi sceptyczne spojrzenie — ale jakoś damy radę.
— Bardzo miło z twojej strony, Hermijono. — Uśmiechnął się szeroko, nawet nie ukrywając tego, jak bardzo się cieszy. Ona zaś zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiła... — W ramie podziękowań zapraszam cię na kolację, macie tu jakieś dobre jedzenie?
— W ramach. — Poprawił go odruchowo Malfoy, uśmiechając się głupkowato. — Panna Granger zapewne zna jakieś dobre, mugolskie restauracje, w końcu wychowała się w niemagicznym Londynie, więc nie będzie problemów ze znalezieniem jakiegoś miłego miejsca. No, na mnie już pora. Życzę udanego wieczoru — ukłonił się, minął ich i już go nie było.

###

Colorful sound by Ayane Imada
Rozdział XVII
- Nie zgadłaś! - dał jej pstryczka w nos. - Yamato Diamand zgłosił się dziś do nas i nie wyobraża sobie, by ktokolwiek inny prowadził jego sprawę, poza Tobą!
Usta dziewczyny wygięły się w dół.
- Nie ma mowy – wymamrotała oschle, łapiąc za szklankę.
- Słucham?! - białowłosy modlił się, żeby się przesłyszał.
- Nie i koniec! Na ile języków mam Ci to przetłumaczyć?!
- To chyba Ty czegoś nie zrozumiałaś. Obowiązuje Cię umowa, czyż nie?! W dodatku fuksem trafia Ci się prościzna! Jakiś spadek, czy coś. Dziewczyno, kretyn by nie odmówił!
- Super, to konik Berthier!
- Konik? Ja nie mam żadnego konia – niebieskowłosa zrobiła minę słodkiej idiotki.
- Skądś Ty ją wytrzasnął? - Imada przerzuciła oczami.
- Mniejsza o to! Ayane, mówię do Ciebie...
- Nie zgadzam się.
- Myśl o kancelarii.
- Właśnie to robię. Dlatego pan Yamato dostanie profesjonalną poradę od Berthier.
- On chce Ciebie! - mężczyzna był gotowy upaść przed nią na kolana, aby tylko się zgodziła.
- Ja też dużo rzeczy chcę. Na przykład nowy samochód. Od mojego gruchota niedługo nawet taczki będą szybsze. W końcu wypożyczę sobie wielbłąda.
- To też kosztowny wydatek – Berthier zawzięcie równała paznokcie pilniczkiem.
- Widzisz? Nawet na wielbłąda mnie nie stać, chociaż tańszy w utrzymaniu. Żarłby trawę pod blokiem i administrator nie płaciłby ogrodnikowi.

###

Naprzeciw siebie by Alisa Rubi
Rozdział 5
- Powiedziałam puść mnie! - wrzasnęła. Nie docenił jej i odczuł to, kiedy wykręciła mu rękę. Syknął i zmniejszył uścisk, co wykorzystała od razu uwalniając dłonie i ponownie go popchnęła na ścianę, tym razem jednak uderzył o nią bokiem - wszystko mi się wali przez ciebie rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem. Najpierw cię ratuję, a ty tak po prostu znikasz, potem idziesz ze mną do łóżka i znowu znikasz. W co ty pogrywasz?

###

Kilka kroków obok prawdy
Wizyty na wampirzych balach bywają niebezpieczne, zwłaszcza gdy ma się nie do końca czyste intencje - prawdziwe zagrożenie czyha jednak w modnych klubach. Czasem trudno powiedzieć, co jest gorsze: nieznajomy gotowy wyrwać ci skarb z martwych rąk i porzucić ciało w rowie czy też znajomy, który pozwolił ci ten skarb ukraść...

###

Hail to the king by Myszogon
Rozdział IV
Siril poczuł, że uśpione na chwilę poczucie niepokoju teraz na powrót rozbudziło pełzające w żołądku larwy o lodowatych, ruchliwych cielskach. Zimny pot zrosił mu czoło, a serce przyspieszyło z obawy przed tym, kogo za chwilę zobaczy. Czy raczej, kogo może nie zobaczyć.
Brzozy łagodnym łukiem otaczały polanę, na której środku, niczym ołtarz, stał ułożony z jasnych kamieni grób. Ukośne promienie słońca, wdzierające się przez prześwit w leśnym stropie splątanych konarów, padały akurat wprost na nieduży kopiec.

###

Córka aniołów by Blue Melody
Rozdział XXV- Alarm! Za dużo rewelacji na raz!
Jednak nigdy bym nie pomyślała, że aż tak źle. Coś z dziewczyną zaczęło się niepokojącego dziać. W jednej chwili ze zirytowanej nastolatki zaczęła się zmieniać... w nie wiem właściwie co. Nie wiedziałam jak opisać grymas bólu i wściekłości, który dostrzegłam na jej twarzy. Pomyślałam najpierw, że to jej reakcja na ,, rewelacje'' Seliny, jednak jej oczy nabrały niepokojąco ciemnej barwy. Jeny, przecież ona była tylko młodą w połowie Nocną Łowczynią, w połowie demonicą, nie była aż tak...
Wróć! Młoda demonica?! Którą czeka skok w dorosłość!
- Selina, wyjdź!- krzyknęłam i chwyciłam drżącą Avalon za ramiona. 
Selina nawet na mnie nie spojrzała, tylko rzuciła się z przeraźliwym piskiem w stronę schodów. Widocznie wiedziała, co się dzieje z Ave, zresztą było to widać jak na dłoni. Rudowłosa zaczęła drżeć jakby dostała drgawek, na jej ramionach pojawiły się dziwne napisy, jakby ktoś niewidzialny je malował. Z twarzy odpłynęły jej wszystkie kolory, a włosy nabrały jeszcze jaśniejszego koloru przez co wyglądała jeszcze bardziej upiornie. Jednak nie to mnie najbardziej przeraziło, ale słowa w języku demonów, które wypowiedziała. 
Przemiana się rozpoczyna.
- Dzwoń z mojej komórki do Treya!- wrzasnęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy.- Musimy jej pomóc! 
- Więc zrób to.- usłyszałam cichy szept.
Odwróciłam się, nadal trzymając moją przyjaciółkę w ramionach i przez strumień moich własnych łez, spostrzegłam ją samą. Tyle, że w znacznie upiorniejszej wersji w czerwono-krwistej sukience na ramiączkach, sięgającej jej do kolan i zakończonej czarną koronką. W zasadzie wyglądała zupełnie jak ciotka Clary. Jedyne, co je odróżniało to oczy barwy złotego syropu, odziedziczone po wujku i rysy twarzy. Poza tym wyglądała jak moja Avalon.
Ciotka Clary kiedyś opowiadała, że widziała samą siebie tuż przed przemianą. To samo musiało stać się z Ave, ale dlaczego ja ją widzę?
- Pomożesz nam?- wyszeptała słodkim i dźwięcznym głosem.- Shadow?
- Dlaczego ja cię widzę?- spytałam.- Przecież to ona się przemienia. 
- Bo potrzebujemy czyjejś pomocy. Same nie damy rady. Umrze, jeżeli mama nam nie pomoże

###

ile razy trzeba upaść, by podnieść się ostatecznie?
- Czemu mi to robisz?- Spytałam cicho.- przecież ja Ci nic nie zrobiłam.- Kobieta spojrzała na mnie. Jeszcze nigdy na mnie tak nie patrzyła. Jakby mnie nienawidziła.
-to przez Ciebie ona nie żyje. To wszystko twoja wina.- Wysyczała do mnie, dysząc ciężko. - Musisz za to odpowiedzieć- chwyciła mocniej za broń. Zamknęłam oczy. Usłyszałam strzał. A potem ktoś upadł na ziemię

###

Ruch 24 na 7 by passionflooower
ARTIFACT
Jest rok 2008 i za słonecznymi wzgórzami Hollywood, w Los Angeles, rockowy zespół 30 Seconds To Mars dowiaduje się, że padł ofiarą swojej wytwórni. Po sukcesie drugiej płyty „A Beautiful Lie”, która wyniosła artystów na muzyczny szczyt popularności, mogłoby się wydawać, że zespół naprawdę nieźle zarobił, sprzedając 3 miliony płyt i dając masę koncertów na świecie, ale prawda była zupełnie inna. 30 Seconds To Mars zostało oszukane przez EMI, która znalazła się w poważnych kłopotach finansowych i nie zapłaciła muzykom ani grosza za żaden z dwóch albumów.

###

Are you strong enough to stand protecting both your heart and mine?
- Halo?
- Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Veronicą Marcewicz?
Głos należy do mężczyzny i jest spokojny, poważny, nawet miły, jednak moje nazwisko wymawia poprawnie, ostro, bez zająknięcia i zastanawiam się jak długo musiał je powtarzać, zanim zadzwonił. Amerykanom zazwyczaj sprawia lekki problem.
- Tak, a o co chodzi?
- Ta rozmowa nie jest na telefon. Zapewniam panią, że to poważna sprawa, chodzi o pewną znajomą osobę. Czy możemy spotkać się jutro?
- Nadal nie powiedział mi pan o kogo chodzi. Z kim w ogóle rozmawiam?
Zaczynam się denerwować. O jaką znajomą osobę może chodzić?
- Nazywam się Lex Ryder. Obawiam się, że gdy pani wyjawię, o kogo chodzi, odmówi pani spotkania, a bardzo mi na nim zależy.
Nazwisko kompletnie nic mi nie mówi, słyszę je pierwszy raz w życiu. Poza tym jego słowa sprawiają, że teraz już na pewno nie spławię go. Powód, dla którego nie chce zdradzić mi szczegółów sprawia, że mój mózg zaczyna pracować na najwyższych obrotach. Katia przygląda mi się z uwagą.
- O co tutaj chodzi? Dzwoni pan do mnie z zastrzeżonego numeru, nie podaje żadnych szczegółów i żąda spotkania. I dlaczego sugeruje pan, że się rozłączę, gdy wyjawi pan swoje zamiary?
- Proszę tylko o odrobinę cierpliwości i spotkanie. Przyleciałem dziś z Florydy, tylko po to, by porozmawiać. Proszę mi zaufać, gdyby nie chodziło o kwestię czyjegoś życia, nie gnębiłbym pani.
Floryda? Cholera, taki kawał! To bym bardziej mi nic nie mówi. Słysząc zdeterminowanie w jego głosie, nie mam wątpliwości, że nie powie mi nic więcej, dopóki się nie spotkamy. Kwestia życia? Ciekawość jak zwykle bierze górę.
- Dobrze, spotkajmy się. Gdzie?
- Zatrzymałem się w hotelu Chateau Marmont, może więc jutro w restauracji hotelowej? Proszę przyjść jak pani pasuje, będę na miejscu cały czas. Nie znam za bardzo miasta.
- Przyjdę.
- Dziękuję. Proszę pytać o Lexa Rydera.
- Zapamiętam.
- Dowidzenia...

###

Zagubione dusze by Vera Czachor
Rozdział III
- EJ!- z drugiego pomieszczenia doszedł ich krzyk. Cała trójka skierowała głowy w stronę dochodzącego głosu. Vera uśmiechnęła się radośnie. Cała jej kompania szła żwawo w ich stronę, a odgłos kroków roznosił się hukiem wśród zastałej ciszy.
- A ci do cholery jak sie tu znaleźli?- Tony zrobił zdziwioną minę.- Jarvis?
- P-panie Stark...Ja naprawdę nie wiem...
- Chcieliście uciec bez nas?- Friderick zaglądnął do maszyny gdzie siedziały kobiety. Rzucił gniewne spojrzenie agentce.- Myśleliście, że nie pójdziemy za wami?
- Friderick, uspokój się.- Vera powiedziała głosem spokojnym, ale pełnym groźby.
- A ty co?!- mężczyzna wrzasnął co wprawiło Verę w osłupienie.- Otwierasz zasrany Caritas?
Kobieta nie wiedziała co ma powiedzieć. Co prawda Friderick był osoba wybuchową, ale nie zdarzyło się by był aż tak wściekły. Nigdy nie spodziewałaby się takiej reakcji, a na pewno słów rzuconych w jej stronę od porucznika.
- Czy ty siebie słyszysz?- pokręciła głową.- Otwieram między innymi z twojego powodu!

###

My piece of world by Alex Speranza
Home sweet home
Post jeszcze częściowo z wycieczkami po Portugalii wraz z krótkim podsumowaniem pobytu na Erasmusie.

###

Kamienne kwiaty by tenebris
Jeden
- Zgodnie z rozkazem Rządcy brama pozostaje zamknięta od zmierzchu do brzasku.
- Ale to jest sytuacja nadzwyczajna – powiedział zdecydowanie jeździec.
W tonie jego głosu można było wychwycić coś, co nie pozwalało na dalsze dyskusje. Dowódca zamilkł, zastanawiając się nad tym, jaką podjąć decyzję. Wreszcie, niechętnie, odezwał się do zbrojnego.
- Kim jesteś, panie?
Ten w odpowiedzi jedynie rozsunął poły płaszcza, pozwalając strażnikowi na dojrzenie swojego herbu. Na jego widok oczy mężczyzny rozszerzyły się, ale zaraz kazał młodszym strażnikom otworzyć bramę przed niespodziewanym gościem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz