Xiaolin IV sezon by Raylie
Rozdział 16
Godzinami leżała w łóżku, oddzielając się od świata kołdrą, zatracając w niedostrzegalnej przez innych depresji. Kiedyś miała złudne wrażenie, że ktoś stoi nad nią i obserwuje. Podniosła głowę, zobaczyła materializującą się wysoką kobietę o surowym spojrzeniu i nieprzeniknionym wyrazie twarzy. Miała na sobie żółtą sukienkę a na głowię płaski kapelusz. Zupełnie jak tamtego upalnego, majowego dnia, gdy widziała ją po raz ostatni. W oczach Kariny stanęły łzy.
- Mamusiu – odezwała się żałośnie słabym głosem – popatrz, jaka jestem nieszczęśliwa. A czy tobie jest dobrze tam, gdziekolwiek teraz jesteś?
Widmo pozostało głuche na pytanie córki. Rozwarło blade usta, ochrypłym, demonicznym głosem zawołało:
- To on jest wszystkiemu winien! To on cię taką uczynił! - Matka wyciągnęła przed siebie kościste palce zakończone ostrymi paznokciami i rzuciła się na leżącą na łóżku dziewczynę. Karina wrzasnęła i zanurzyła głowę pod kołdrę. Serce biło jak oszalałe, kiedy liczyła do dziesięciu i po chwili ostrożnie wychyliła głowę na zewnątrz. Była w pokoju sama. Podniosła się, patrząc z niepokojem na drzwi i mając na dzieję, że nikt nie wejdzie, zwabiony jej krzykiem. Dygotała na całym ciele, a po czaszce jak echo odbijały się słowa upiora. Oblał ją zimny pot.
„On nie jest niczemu winien! Sama tego chciałam!”, zaklinała rozpaczliwie w myślach. „Chciałam tego, chciałam tego, chciałam...”
###
Trzy boginie by Maat
Jedna żyletka, jedno cięcie, jedna chwila.
"Okaleczanie ciała jest niewłaściwą formą pozbywania się bólu psychicznego. Tak, to jest powód - ból psychiczny. Wiele ludzi na niego cierpi, wiele tnie się, wiele próbuje się zabić, bo niewiele z nich wie, jak się z nim uporać. A żeby odwrócić uwagę od bólu psychicznego, zastępują go fizycznym. Niby niezbyt mądre, ale działa. W końcu, gdyby nie działało, nikt by tego nie robił, prawda?
Jak wiadomo, nie popieram tego. Bodajże nikt tego nie popiera. Myślę, że nawet osoby, które to robią, żałują.
To jest jak nałóg - uzależnia. No bo czemu mamy czuć się źle, skoro nie musimy? Pytanie głupie, ale tak (a przynajmniej w ten deseń) myśli większość osób, które tak robią.
Jak to się zaczęło? Uwaga! - moja wyobraźnia."
###
Ostatni taniec by seoanaa
Księga II, Rozdział I
Do moich myśli napływały kolejne miłe wspomnienia naszych wspólnych chwil. Nagle wszystko ucichło. Nikt już nie wypowiadał żadnych słów. Wszyscy rozerwaliśmy krąg. Spojrzałem na nadal śpiącą dziewczynę. Jej powieki drgnęły. Poczułem przyjemne mrowienie w ciele. Wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy.
W końcu! Po tak długim czasie, obudziła się. Czułem jak łzy gromadzą się w moich oczach. Wzrokiem przelatywała każdego z nas. Zmarszczyłem brwi. Jej spojrzenie było inne. Dziwne.
Nie widziałem tej miłości, którą każdego z nas w jakimś stopniu ogarniała, tylko zobaczyłem przerażenie. Spojrzałem na Lilith, która też tego zauważyła. Samantha jęknęła, ale w końcu się odezwała.
- Kim wy do cholery jesteście?- Wyszeptała, a ja zamarłem.
###
Ostatnie spojrzenie by plotkara
Księga I, Rozdział II
- Przykro mi, ale ja nie jestem na tyle głupia - odparłam ciszej. - Przynajmniej ja nie spałam ze swoim bratem! - wypaliłam, a wtedy obydwie przeniosłyśmy wzrok na sylwetkę kobiety, która właśnie pojawiła się w wejściu. To była pani Hastings, która stała jak słup soli i wpatrywała się w swoją córkę z niedowierzaniem.
- Czy to prawda? - zapytała z rozczarowaniem w oczach.
###
Bumpy path yaoi by Frio Hamaguri
Rozdział XII - Samotność (cz.1)
Dwa dni wcześniej, obudził się na polanie, szum ludzi i maszyn, brzęczał w jego uszach. Był przerażony, kiedy poczuł coś ciepłego, mokrego na swoich spodniach. Nie pachniało to zbyt dobrze. Ujrzał biegające dookoła psy i dzieci. Uświadomił sobie, że musi wyglądać komicznie w tym stroju.
Miał cel: był nim Naruto. Nigdy nie pomylił się, jak podczas pewnej kłótni. Nie, to raczej, była... ochrona.
Chciał go bronić przed samym sobą. Nie chciał, aby wszedł w część jego historii, która mogła skończyć się dla niego źle. Naruto nie mógł nawet zrozumieć tej idei, ponieważ nie chciał mu o tym powiedzieć.
Następnego dnia po prostu zniknął, a jego serce zaczęło bić inaczej. Ciszej. Samotniej. Szukał pocieszenia w kimś, kto był dla niego nikim.Wzrokiem szukał tylko tych błękitnych tęczówek, jakie stały się częścią jego snu na jawie.
###
Boso po mokrej trawie by Morya
James Potter milczy
- Potter? – powiedziała na głos profesor McGonaggal, na chwilę zatrzymując się przy stole Gryfonów.
Syriusz z przerażeniem wcisnął gnojową bombę pod stół, Remus gwiżdżąc niewinnie pod nosem zakrył podpis „Dorcas Colins” na pisanym właśnie wypracowaniu, Peter ostentacyjnie wydmuchał nos w Mapę Huncwotów, a twarz Jamesa powlekła się trupią bladością. (...)
- Łooojezusmaria pani profesor, przecież tak nie można – odetchnął głęboko, łapiąc się za wciąż niespokojnie unoszącą się pierś. – Serce prawie odmówiło mi posłuszeństwa.
- Potter? – brwi McGonaggal zmarszczyły się groźnie.
- Już, oczywiście, panie profesor – zreflektował się James, naprędce wstając i wycierając usta serwetką. – Jestem cały… no, ee. Do pani dyspozycji.
###
Ruch 24 na 7 by passionflooower
Recenzja: House of Boys
Jak można bez zwątpienia stać u boku śmiertelnie chorej osoby? - zdają się pytać krytycy. Reżyser filmu udowadnia, że to możliwe. Czy nie powstała więc aby przerysowana historia rodem z Harlekina? Nie. Wydaje mi się, że Schlim w pewnym momencie zamyka swoich bohaterów w bańce mydlanej, dając im namiastkę intymności i szczęścia, na które każdy z nas zasługuje, by potem pozwolić ją przebić, bez łez rozczarowania. Gdy mamy czas, nie potrzebujemy go wcale, lecz jak na ironię, gdy jest nam wyliczony, obsesyjnie o nim myślimy, mówi reżyser ustami swoich bohaterów. Frank i Jake wykorzystują każdą minutę, jaką odmierza pożerający zabójca i to wzrusza. Niezachwianie w trwaniu przy Jake’u, troska, strach, poświecenie - to wszystko wydaje mi się naturalnie wynikające z miłości szczególnie, że Frank obserwując niknącego w oczach ukochanego, nie oszukuje się - akceptuje bolesną prawdę i to czyni go wystarczająco silnym, by dotrzymać danej Jake’owi obietnicy.
###
Hail to the king by Myszogon
Rozdział V
"Wreszcie burmistrz skończył swoją wydukaną litanię oskarżeń i zszedł z podestu. Potknął się na mokrych stopniach i byłby spadł, plusnął w brudną kałużę na bruku jak kartofel w rzadką zupę, gdyby pomocnik kata nie zdołał go przytrzymać.
Jeden ze strażników stojących blisko Airisa zachichotał głupio pod nosem, inny szturchnął go łokciem. Na pustych, bladych twarzach mieszczan nie zaszła nawet najmniejsza zmiana. Z perspektywy stojącego na podwyższeniu kapitana musieli wyglądać jak ciemne morze, smugi chudych twarzy odznaczające się wśród falującej czerni niczym blade brzuchy martwych ryb. Deszcz nie przestawał bębnić o deski szafotu i kostki bruku w agresywnym staccato niczym parodii pogrzebowego marsza.
„Macie swój hymn na cześć bohaterów”, pomyślał Janre, ledwo powstrzymując się, żeby nie splunąć pod nogi. „Pieprzeni Talleńczycy, z tym waszym popieprzonym patriotyzmem..."
###
Cień upadłej gwiazdy by Katarina
Bella
Wpadłyśmy w zakupowy szał. Był to duży sklep, trzy piętra ubrań. Staraliśmy się nie przymierzać do trzeciej rzeczy, jaka wpadła nam w ręce, jednak słabo nam to wychodziło. Co chwilę któraś z nas mówiła coś w stylu „patrz jakie to ładne”, „dobrze bym w tym wyglądała?” lub „muszę to mieć”.
Kupiłam sobie trzy sweterki, dwie bluzki, dwie pary spodni i parę butów. Do tego okulary, dużą torebkę, której nie mogłam znaleźć w Filadelfii i portfel. Byłam naprawdę zadowolona i jeszcze bardziej wykończona.
- Zobacz, ten chłopak chyba na ciebie leci. Idzie w tą stronę i się na ciebie gapi! - rzuciłam, gdy miałyśmy już wychodzić, na co ona wybuchnęła śmiechem. - To wcale nie jest zabawne... - poskarżyłam jej się.
Chłopak rzeczywiście szedł w jej kierunku, jednak zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Na przywitanie pocałował ją namiętnie w usta.
- Cześć mała. Z czego się śmiejesz? - zapytał.
- Nie ważne – powiedziała, jeszcze uśmiechnięta. - To jest Brian, mój chłopak – tym razem zwróciła się do mnie.
- Dużo się nie myliłam – zaśmiałam się.
Brian miał blond włosy i miły uśmiech. Wyglądał na faceta, który jest typem łobuza. Był ubrany w koszulkę z krótkim rękawem, spod której wystawały mocno umięśnione, wytatuowane ramiona. Gdy ściągnął okulary przeciwsłoneczne, spojrzał na mnie mocno szarymi oczami, od których miałam gęsią skórkę na całym ciele. Nie dlatego, że były pociągające, tylko na swój sposób przerażające.
Podobno podczas pierwszych trzydziestu sekund człowiek ma już pierwsze wrażenie o drugim człowieku. Wiedziałam, że będę nieufna wobec niego i raczej się nie zaprzyjaźnimy.
###
Pierwszy łowca by Arcanam
Rozdział 10
- Nie powinnaś pić. - Usłyszała obok siebie głos ojca. Z przerażeniem odwróciła głowę w bok, patrząc prosto w ciemne oczy Christophera. Kiedyś ponoć miały ciepłą, orzechowo-brązową barwę, ale teraz przypominały tylko dwa lśniące, czarne kamienie. Wyjął kieliszek z jej odrętwiałej z przerażenia dłoni i przysunął go do ust, momentalnie pochłaniając jego zawartość.
Sadie przyglądała się temu ze zdumieniem. Całkowicie nie spodziewała się tego ze strony ojca.
- Jesteś za młoda, a to cholernie niezdrowe - kontynuował, z powagą przyglądając się jej twarzy. - Chcesz zniszczyć sobie życie?
- O ile się nie mylę, to byłeś nawet młodszy, kiedy zacząłeś pić - zauważył Edward Howland, siadając na krześle z drugiej strony Sadie. Christopher zakrztusił się winem, które w tajemniczych okolicznościach zdążyło już pojawić się w jego dłoni. - Miałeś czternaście lat, kiedy pierwszy raz się upiłeś? Trzynaście?
- Dwanaście - poprawił go Chris i skrzywił się z niesmakiem na to wspomnienie. - Nie polecam.
###
One folder by Jo.
Złudzenie
Grace powtarza mi, że jestem masochistką dalej będąc w związku z Zaynem i chyba naprawdę nią jestem, bo nie potrafię odejść. Łudzę się beznadziejnie, że on nauczy się mnie kochać, tak mocno jak ja kocham jego. Chcę żebym to ja była powodem dla którego wstaje rano i dla którego się śmieje, ale to się chyba nie uda. Louis powiedział mi kiedyś, że nie wie czemu Zayn ze mną jest i choć wtedy próbowałam znaleźć odpowiedź na to pytanie, nie potrafiłam tego zrobić. Ja jestem z nim bo mam nadzieję, a on by zapomnieć. Chociaż wydaje się, że nie jestem najlepszą osobą przy której można to zrobić. Więc czemu ze mną jest?
###
Ostatni taniec by seoanaa
Rozdział II
Wszędzie leżały marwte ciała. W ich oczach widać było strach i przerażenie. To tak, jakby właśnie przez swój lęk umarli. Próbowałam ominąć je, ale było ich zbyt wiele. Kładąc nogę na ziemi, musiałam nadepnąć na jakąś ich część. Nawet pod grubą podeszwą czułam zimno wydobywające się z ich ciał. Rozejrzałam się po polu. Trupy ciągnęły się w nieskończoność. Wiatr się zmagał, a na ciemnym niebie zawitały czarne, burzowe chmury. Obróciłam się szukając jakiegoś schronienia. Za mną zmaterializowała się jakaś postać, przez co pisnęłam ze strachu.
- Widzisz to?- zapytał swoim oziębłym głosem, wskazując na ciała. Skinęłam głową przerażona.- To twoje dzieło- powiedział niemalże z jadem w głosie. Łzy pociekły mi po policzkach.
- Kłamiesz!- odzyskałam swój głos.- Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła!
- Ty nie – uśmiechnął się tajemniczo- ale ona tak- wskazał palcem za mną. Obróciłam się i ujrzałam siebie. Mierzyła mnie wzrokiem, podle się uśmiechając.
- Już nie jesteś taka odważna- wyszeptała, przez co zaczęły przeszywać mnie dreszcze.- Oj, kochana nie musisz się mnie bać...
- Kim ty jesteś?- zapytałam odchodząc od niej. Ledwie ruszyłam krok do tyłu, a ta znów znalazła się przy mnie.
- Jestem tobą- wyszeptała.- To twoje prawdziwe ja.
Spojrzałam na nią przerażona. To nie było możliwe. Widząc ją, widziałam śmierć. Ona była śmiercią. Ona zwiastowała nieszczęście i ból. Ona zabijała, nie ja.
- Zostaw mnie w spokoju!- krzyknęłam zalewając się łzami.
- Biedactwo- odgarnęła moje włosy z twarzy.- Takie słabe, niewinne, nieświadome... Ja bym nigdy nie pozwoliła sobie na to.
- Dlatego ty nie jesteś mną- poczułam przypływ energii. Teraz miałam ją w garści.
- Jestem. W środku ciebie- dźgnęła mnie palcem w pierś- Semper simul – na jej twarzy zawitał łobuzerski uśmieszek.
- Na zawsze razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz